wtorek, 29 maja 2012

Chmara sów

*Poranne słońce wpadało przez czyste szyby wprost do Wielkiej Sali i przygrzewało zgromadzony tam nieliczny tłum. Profesor Evans jak zwykle był w swoich błękitnych włosach i nakładał sobie właśnie dość dużą porcję gyrosu na swój srebrny talerz. Ubrany był dzisiaj w czarne jeansy i koszulkę oraz żółto-czarną koszulę w kratkę na krótki rękaw. Do tego jak zwykle tenisówki i czapeczka - tym razem w kształcie borsuka w kolorystyce Hufflepuffu. Zajadając gyros, Jacob próbował sobie wyobrazić miny niektórych uczniów, kiedy zobaczą swoje oceny z ostatniej kartkówki.*

*Huk otwieranych okien wystraszył go tak, że pół zawartości talerza wylądowało profesorowi na spodniach. "Poranna poczta" pomyślał zażenowany. Zaskoczyło go, kiedy czarna jak noc sowa, z wielkimi wyłupiastymi i żółtymi oczami wylądowała zgrabnie przy jego talerzu, podając mu liścik i nawet się kłaniając. Zabierając jej kopertę z dzióbka, kątem oka dojrzał, że jego wuj Neo również dostał liścik od identycznej sowy.*

***

Jacob Tom Evans
Argo Magic School
www.argomagic.na8.pl
Wielka Sala

Panie Evans,
w związku z ostatnimi rewolucjami w programie nauczania przedmiotu jakim jest Historia Magii i zdobytemu dzięki temu rozgłosowi, pragniemy zaprosić Pana na zjazd historyków. Dotyczyć on będzie nowego znaleziska, jakim jest dość nietypowy, bo sześciokątny kociołek, pochodzący z początków I wieku, który znalazł w Aleksandrii jeden z archeologów wysłanych tam przez Ministerstwo Magii.

Proszę o zjawienie się w Atrium Ministerstwa Magii w piątek punktualnie o godzinie 17:01. Zjazd potrwa nawet do kilku dni.

Pozdrawiam,
Amnesia Dothwather,
szefowa Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów.

***

*Jacob był wniebowzięty. Od niedawna zaczął wykładać Historię Magii, a już został dostrzeżony przez Ministerstwo Magii. Złożył liścik i schował go do kieszeni. Zdążył złapać widelec, a w jego potrawie siedziała już druga sowa. Była jasnobrązowa o ciemnobrązowych oczach. Natychmiast ją rozpoznał - każdy w jego rodzinie używał takich sów. Był to pewnego rodzaju ich znak rozpoznawczy.*

***

Jacob Tom Evans
Argo Magic School
www.argomagic.na8.pl
Wielka Sala

Cześć kochany synku!

Jak tam nauka w Lumosie i Hogwarcie? Podobno nie idzie Ci najlepiej. Postaraj się chociaż zdać jedną z tych szkół. W dzisiejszych czasach wykształcenie jest naprawdę ważne. Mam też nadzieję, że w Argo dobrze Ci się powodzi. Może to właśnie przeprowadzka do tej szkoły wpłynęła tak negatywnie na twoje wyniki w nauce? No ale nie o edukacji będę Ci przecież pisać.

Nie wiem czy wiesz, ale szefowa Departamentu Magicznej Współpracy Czarodziejów osobiście chce wysłać Ci list, zapraszając Cię na  zjazd historyków. Czy to nie wspaniałe? Mój ukochany synalek dostrzeżony przez Ministerstwo Magii... Pamiętaj, że takich propozycji się nie odmawia! Oboje z tatą jesteśmy dumni. Rób tak dalej, a kto wie, może kiedyś zastąpisz samego Kingsley'a!

Ślemy Ci masę uścisków,
kochający rodzice.

PS: Wcześniejsze wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka. Do koperty załączam Ci nowe samopiszące pióro.

***

*Strasznie ciepło zrobiło mu się na sercu. Odwrócił liścik i chciał odpowiedzieć na niego rodzicom. Wyjął nowe żółto-czarne samopiszące pióro, które w mgnieniu oka stanęło samo gotowe do pisania. "U mnie po staremu. Mam zamiar wybrać się na ten zjazd. Kocham Was i mam nadzieję, że wszystko gra. Jacob" Kiedy przywiązywał sówce liścik do nóżki, trzecia już sowa wylądowała na stole nauczycielskim. Zirytowany Jacob wyrwał jej liścik z dzióbka, jednak kiedy zauważył pieczęć Lumosa, cała złość przerodziła się w zmartwienie.*

***

Jacob Tom Evans
Argo Magic School
www.argomagic.na8.pl
Wielka Sala

Szanowny Panie Evans,
pragnę poinformować Pana, iż nie stawił się Pan w wyznaczonym przez nas terminie na zaliczenie części przyrodniczej egzaminu końcowego w Szkole Magii i Czarodziejstwa Lumos. Prosimy o niezwłoczny kontakt z zarządem.

Pozdrawiam,
Ginny Vanya,
Zastępca Dyrektora. 

***

*Z jego ust wyszło tylko krótkie "Fuck!", które roznosząc się echem po Wielkiej Sali spowodowało, że wszyscy uczniowie zasiadający przy czterech stołach domów, zwrócili wzrok w jego kierunku. Zaczerwieniony ponownie zaczął nakładać sobie gyrosa.*

poniedziałek, 21 maja 2012

Egzaminy Lumos

*Jacob smacznie już chrapał, kiedy w jego pokoju na nocnej półce zmaterializowała się kartka papieru, wydając przy tym małe pyknięcie. Chłopak nawet się nie poruszył.*

***

Szanowny Panie Evans,
z przyjemnością zawiadamiamy Pana, iż mimo nie klasyfikacji z Magicznych Ziół i Roślin, dopuszcza się Pana do zaliczania egzaminów końcowych w Szkole Magii i Czarodziejstwa Lumos. Warunkiem jest zaliczenie materiału z owego przedmiotu w kolejnym roku. W przypadku nadrobienia materiału, na świadectwie pojawi się właściwa ocena końcowa. Poniżej załączamy wykaz ocen z obecnego roku szkolnego.

Pozdrawiam,
Ginny Vanya, Zastępca Dyrektora.


WYKAZ OCEN IV ROKU SZKOLNEGO
SZKOŁY MAGII I CZARODZIEJSTWA LUMOS

Astronomia | Lakowim Sullivan: Powyżej Oczekiwań
Latanie | Kari Salvatore: Ocena wystawiona na podstawie egzaminu końcowego
Magiczne Stworzenia | Ginny Vanya: Zadowalający
Magiczne Zioła i Rośliny | Przemek Brian: Nieklasyfikowany
Obrona przed Czarną Magią | -: Przedmiot wycofany
Transmutacja | Avea Adderly: Wybitny
Wróżbiarstwo | Morgana Turandot: Powyżej Oczekiwań
Wywary i Trucizny | Neo Farrow: Wybitny
Zaklęcia i Uroki | Nereida Carft: Powyżej Oczekiwań

Koniec Noxtruma

*Echo ciężkich butów Jacoba odbijało się od ścian pustego korytarza. Profesor szedł właśnie do swojego gabinetu w Argo Magic School, sprawdzając przy okazji prace konkursowe. Przeprowadził się tu na stałe, zapominając całkowicie o innych placówkach. Potykając się nie jeden raz, wpisywał prawie same Wybitne. Dochodząc do swojego gabinetu, miał sprawdzone już wszystkie prace konkursowe. Popchnął więc drzwi i przekroczył próg swojej izby, mieszczącej się na parterze zamku. Jednym ruchem rzucił konkursy na ziemię przed biurkiem, gdzie leżały już czekające na uczniów klasy drugiej kartkówki i jadąc dłonią po bladzie biurka, zajął miejsce w swoim nieco niewygodnym krześle, wyciągając się i kładąc nogi na biurko.*

*Po nie wiadomo jak długiej drzemce zbudził go okropny huk. Szybko zdjął nogi z biurka i odwrócił się. Na wewnętrznym parapecie siedziała czarna sowa, która z ogromną siłą otworzyła okno gabinetu i wpatrywała się w profesora swoimi żółtymi ślepiami. W dziobie trzymała list. Jacob patrzał na nią. Przez głowę nie przeszła mu nawet myśl, żeby wstać do niej i odebrać list. Po mało miłym "No przyleć tu.", sowa zrzuciła mu na głowę list, po czym obrażona wyleciała z pomieszczenia. Evans wstał i zamknął okno, a wracając podniósł z ziemi list. Siadając ponownie na krześle, otworzył kopertę zaadresowaną do niego i przeczytał jej zawartość.*

***
Jacob Tom Evans
Argo Magic School
Gabinet



Szanowny Panie Evans,
z przykrością musimy zawiadomić Pana o zamknięciu szkoły Noxtrum, a co za tym idzie zwolnieniu Pana z posady profesor Historii Magii.
Jeśli jest Pan zainteresowany dalszą współpracą z nami, zapraszamy do nowej szkoły - Magicznego Uniwersytetu, który z pewnością zapewni Panu odpowiednie warunki do pracy.

Z poważaniem,
Izabella Evnas, Dyrektor

***

*Jacob parsknął głośno ze śmiechu. Od dawna nie interesował go już Noxtrum, a co dopiero nowa szkoła z jakąś Izabellą Evans. Odruchowo spojrzał na drzewo genealogiczne przywieszone na jednej ze ścian. Miał nadzieję, że to żadna rodzina - w końcu jej tam nie było. Wrzucając list do nierozpalonego kominka, wstał i pozbierał rozrzucone prace konkursowe, po czym wyleciał z gabinetu, aby znaleźć jakiegokolwiek skrzata domowego, który porozwieszałby wyniki w pokojach wspólnych każdego domu.*

*Mimo pory śniadaniowej, zamek był całkowicie opustoszały. Przechodząc obok Wielkiej Sali, zerknął do środka, czy aby żaden skrzat nie krząta się tam. Niestety zastał tam tylko kilkoro uczniów, więc swoje kroki skierował do zimnych i ponurych lochów.*

*O dziwo lochy nie były wcale taki ponure dzisiaj. Wszędzie wisiały zielono-srebrne i różowe serpentyny, a do zardzewiałych lamp naściennych przymocowane były żółto-czarne balony. Jacobowi od razu zrobiło się cieplej na sercu. Wiedział, że Ślizgoni świetnie dogadują się z Puchonami, a dowodem na to mógł być ostatni trening, na którym rozegrali towarzyski mecz pomiędzy domami, który sam sędziował. Co więcej, sędziowanie strasznie przypadło mu do gustu i zastanawiał się, czy aby na dłużej nie pozostać w Akademii Magii Ramesville na posadzie profesora Quidditcha. Dochodząc do klasy eliksirów, w końcu natrafił na jakiegoś skrzata ściągającego dekoracje, któremu wręczył cztery karty z wynikami krzyżówki. Trzask i skrzata już nie było.*

piątek, 18 maja 2012

Wycieczki

14 maja 2012

Strasznie męczący dzień... Trzy wyprawy w teren z uczniami są naprawdę męczące. Nie wspomnę już o wadliwych świstoklikach... Co za idiota je tworzył! Ale do rzeczy...

Jako że uczniowie byli w miarę grzeczni, postanowiłem ich zabrać na wycieczkę! Tak więc klasa pierwsza miała okazję podziwiać Muzeum Alchemiczne. Muszę przyznać, że żyrandol z diamentowymi rurkami i na mnie wywarł niesamowite wrażenie. Trzeba było trzymać uczniów, aby nie zaczęli odrywać rurek! Niestety, mimo podziału klasy pierwszej, ciągle było ich bardzo dużo i panowanie nad tak liczną grupą sprawia sporo problemu, więc nie obyło się bez odjęcia punktów obu grupom. Czasem trzeba poświęcić kogoś dla ogólnego spokoju... Ogólnie muzeum prezentowało się całkiem całkiem.Wywarło wrażenie na uczniach, a to najważniejsze!

Z klasą drugą udałem się w nieco mniej przestronne miejsce - Nurmengard. Pogoda oczywiście świetna - wietrzysko i zimno jak cholera... Przynajmniej deszcz nie padał. Na szczęście wziąłem ze sobą słoiczki z zamkniętymi płomykami, dzięki którym przynajmniej uczniom nie było tak zimno. Niestety w samym Nurmengardzie nie było wcale cieplej. Co więcej, im wyżej szliśmy, tym bardziej śmierdziało. W końcu na trzecim piętrze doszliśmy do źródła smrodu, którym były rozkładające się szczątki Grindelwalda. Nieco słabo mi się zrobiło, więc musiałem uciec na niższe piętro, aby nabrać przez wąskie "okno" trochę świeżego powietrza. I w zasadzie na tym nasza wycieczka się skończyła. Tak samo jak w klasie pierwszej, opinie w klasie drugiej również były pochlebne, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że warto było wybrać się w oba miejsca.

***

*Wychodząc z biblioteki udał się w stronę swojego gabinetu. Było już dość ciemno, a lampy zawieszone na ścianach niedostatecznie oświetlały zamkowe korytarze. Dlatego Jacob wyjął swoją różdżkę szepcząc do niej "Lumos". Gdzieś w oddali mignęła mu jakaś postać. "Jakiś uczeń wybrał się na nocne schadzki... Jego sprawa, nie będę go przecież gonił" - pomyślał. Dochodząc do swojego gabinetu, popchnął skrzypiące drzwi i udał się do tej części izby, gdzie mógł spokojnie wypocząć po straszliwie męczących wycieczkach.*

poniedziałek, 7 maja 2012

Dwa tygodnie w tył...

Dawno nie pisałem, więc wypadałoby naskrobać cokolwiek.

Pierwszy tydzień w Argo Magic School to był koszmar, jeśli chodzi o lekcję ze Ślizgonami i Krukonami. Tak rozgadani, tak ciężko było nad nimi zapanować, że aż mnie poniosło. Nawet udało mi się zarobić ostrzeżenie od samej dyrektorki Delgato. Grupa z Gryfonami i Puchonami na szczęście była bardzo grzeczna, dzięki czemu lekcja minęła nam szybko i nawet zmieściliśmy się z materiałem.
Drugi tydzień podobnie, chociaż Ravenclaw i Slytherin już nieco wyluzowali. Jedna ciągle to nie to samo, co z wychowankami Martina i moimi. No, ale może się w końcu nauczą.
Za tydzień planuję zabrać ich do jakiegoś muzeum alchemicznego, aby poznali podstawy tej sztuki, a także 

Jako opiekun chyba sprawuję się nieźle? Puchoni przynajmniej nie narzekają. Mimo trudnych początków i pustek w pokoju wspólnym, wszystko potoczyło się bardzo dobrze i teraz przeważnie już ktoś zawsze siedzi. Do tego nowo otwarte forum tylko dla Puchonów...Strasznie się z nimi zżyłem. Nie potrafiłbym chyba teraz ich od tak opuścić.

Jakby tego było mało, dostałem posadę nauczyciela quidditcha w Akademii Magii Ramesville. Na szczęście nie będę musiał wykładać nudnej teorii, gdyż zrobiła to poprzednia nauczycielka. Mnie pozostała już praktyka, czyli to, co lubię najbardziej. Nie spodziewam się co prawda jakoś specjalnie tłumów i uczniów rwących się do wzbicia się w powietrze, aczkolwiek mam nadzieję, że uda mi się ich zainteresować najpopularniejszą grą magiczną.

Trochę ostatnio zaniedbałem Hogwart, więc muszę się wziąć w garść. Lumos? Raczej całkowicie zlewam.


Pozdrowionka dla moich bananowych Puchonów!
Kocham Was!