piątek, 18 maja 2012

Wycieczki

14 maja 2012

Strasznie męczący dzień... Trzy wyprawy w teren z uczniami są naprawdę męczące. Nie wspomnę już o wadliwych świstoklikach... Co za idiota je tworzył! Ale do rzeczy...

Jako że uczniowie byli w miarę grzeczni, postanowiłem ich zabrać na wycieczkę! Tak więc klasa pierwsza miała okazję podziwiać Muzeum Alchemiczne. Muszę przyznać, że żyrandol z diamentowymi rurkami i na mnie wywarł niesamowite wrażenie. Trzeba było trzymać uczniów, aby nie zaczęli odrywać rurek! Niestety, mimo podziału klasy pierwszej, ciągle było ich bardzo dużo i panowanie nad tak liczną grupą sprawia sporo problemu, więc nie obyło się bez odjęcia punktów obu grupom. Czasem trzeba poświęcić kogoś dla ogólnego spokoju... Ogólnie muzeum prezentowało się całkiem całkiem.Wywarło wrażenie na uczniach, a to najważniejsze!

Z klasą drugą udałem się w nieco mniej przestronne miejsce - Nurmengard. Pogoda oczywiście świetna - wietrzysko i zimno jak cholera... Przynajmniej deszcz nie padał. Na szczęście wziąłem ze sobą słoiczki z zamkniętymi płomykami, dzięki którym przynajmniej uczniom nie było tak zimno. Niestety w samym Nurmengardzie nie było wcale cieplej. Co więcej, im wyżej szliśmy, tym bardziej śmierdziało. W końcu na trzecim piętrze doszliśmy do źródła smrodu, którym były rozkładające się szczątki Grindelwalda. Nieco słabo mi się zrobiło, więc musiałem uciec na niższe piętro, aby nabrać przez wąskie "okno" trochę świeżego powietrza. I w zasadzie na tym nasza wycieczka się skończyła. Tak samo jak w klasie pierwszej, opinie w klasie drugiej również były pochlebne, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że warto było wybrać się w oba miejsca.

***

*Wychodząc z biblioteki udał się w stronę swojego gabinetu. Było już dość ciemno, a lampy zawieszone na ścianach niedostatecznie oświetlały zamkowe korytarze. Dlatego Jacob wyjął swoją różdżkę szepcząc do niej "Lumos". Gdzieś w oddali mignęła mu jakaś postać. "Jakiś uczeń wybrał się na nocne schadzki... Jego sprawa, nie będę go przecież gonił" - pomyślał. Dochodząc do swojego gabinetu, popchnął skrzypiące drzwi i udał się do tej części izby, gdzie mógł spokojnie wypocząć po straszliwie męczących wycieczkach.*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz