poniedziałek, 5 marca 2012

Drzewo genealogiczne

*Puchon chciał już wracać do pokoju wspólnego, jednak zza regale z książkami, przy którym siedział, dosłyszał rozmowę, z której bez najmniejszych problemów wywnioskował, że profesor Farrow prawie odszedł z zarządu Szkoły Magii i Czarodziejstwa Lumos. W związku z tym Jacob postanowił udać się do Wielkiej Sali, gdzie zastał kłócącą się profesor Fotch z prefektem naczelnym. Ich wrzaski można było słyszeć nie wchodząc do Sali, więc Jacob przystaną tylko przy wejściu i nasłuchiwał. Nie minęło dziesięć minut, a z Wielkiej Sali szybkim krokiem wyszła zdenerwowana profesor Fotch.*

***

*Jacob ponownie siedział w bibliotece i czytał książkę zatytułowaną "Jak opiekować się Magicznym Stworzeniem", czym zainteresował się na dzisiejszej lekcji Magicznych Stworzeń. Raczej nie lubił przesiadywać w Bibliotece, jednak tutaj mógł w spokoju rozmyślać. Wczorajsza sytuacja, kiedy o mało nie zamknięto szkoły bardzo nim wstrząsnęła. Bardzo chciał zdać tę szkołę, nie jakąś inną. Pogrążony w lekturze, nie dosłyszał wcześniej pukania w szybę. Jego wzrok powędrował stronę okna, aby spróbować zlokalizować źródło hałasu i dostrzegł tam tę samą sowę, którą wysłał wczoraj do rodziców. W dziobie miała bardo duży zwinięty w rulon pergamin. Jacob otworzył okno i niepostrzeżenie wpuścił do środka sowę z pakunkiem. Wziął go od sówki i rozwinął. Na pergaminie rozrysowane było drzewo genealogiczne, jak wskazywał tytuł, rodu Hufflepuff.*

- Helga... Urien... Tristan...

*Serce zabiło mu mocniej, kiedy dojechał do Tiany i Tyberiusza Evansów. Jego dziadkowie mieli tak samo na imię. Co ciekawe, to właśnie ze strony dziadka zaczęło się rozprzestrzenianie metamorfomagii w rodzinie, którą odziedziczył kolejno ojciec, a następnie on sam. Chłopak pojechał dalej po linii i dostrzegł swojego ojca. Linia przodków matki nie była tak rozległa, jak od strony taty, aczkolwiek nie mniej szokująca. Jak się okazało, matka pochodzi od tych samych Farrowów, od których profesor Wywarów i Trucizn. Mieli jednak inne matki. Z drzewa wynika więc, że profesor Farrow jest przybranym bratem jego matki, a co za tym idzie - wujkiem Jacoba.*

*Do drzewa nie było dołączone nic więcej, więc chłopak zaczął zastanawiać się, czy drzewo to jest prawdziwe i czy przysłali mi je jego rodzice. Zamknął "Jak opiekować się Magicznym Stworzeniem" i udał się do bibliotekarki. Mimo swoich lat była to piękna kobieta. Miała kasztanowe włosy, a na jej małym nosie siedziały okulary ze srebrnymi obwódkami, przysłaniające piwne oczy.*

- Dzień dobry. W którym dziale znajdę książki dotyczące genealogi starych rodów czarodziejskich?
- G10 - rzekła, nie odrywając wzroku od książki.
- Dziękuję - rzucił i udał się do wskazanego przez bibliotekarkę regału.

*Wszedł między półki pełne najróżniejszych książek. Wiele z nich było strasznie zniszczonych, ale nie przez użytkowników, a przez swój wiek. jeździł palcem po ich grzbietach czytając tytuły. "Genealogia największych czarnoksiężników", "Drzewo genealogiczne Potterów", "Największe w dziejach rody czarodziejów". Obrócił się na pięcie i zaczął przeglądać książki z drugiej strony. Bardzo szybko trafił na tę, której szukał - "Genealogia rodów średniowiecznych - Helga Hufflepuff". Jacob wyciągnął książkę i zaczął ją wertować. Drzewo Hufflepuff znajdujące się w książce było znacznie większe od tego, które dostał. Przewracał kartki, jednak nie zauważył nikogo znajomego. Szybko doszedł do końca książki i w końcu znalazł to, czego szukał - a więc Smithowie są spokrewnieni z Helgą Hufflepuff, a co za tym idzie on sam również. Zamknął książkę, odłożył ją na miejsce i szybko skierował się do pokoju wspólnego.*

***

*Dormitorium na szczęście było puste. Jacob usiadł na swoim łóżku i przyjrzał się jeszcze raz z uwagą na przysłane mu drzewo genealogiczne. Nie mógł uwierzyć ani w to, że jest spokrewniony w pierwszej linii z samą Helgą Hufflepuff, ani w to, że do dyrektora Farrowa mógłby mówić wujku. Wyciągnął różdżkę z kieszeni jeansów i rzucił ją na łóżko. Dołożył drzewo do ściany nad łóżkiem, starając się, żeby było prosto. Wziął leżącą obok niego różdżkę i przymocował wykres do ściany. Rozpierała go wielka duma i zaszczyt, że jego potomkinią była wielka Helga Hufflepuff.*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz