środa, 1 sierpnia 2012

Pierwsza wizytacja

*Obciążony pracą, nie miał już czasu ani dla siebie, ani dla swoich ukochanych Puchonek. Niemalże codziennie musiał przesiadywać na lekcjach profesorów w Argo Magic School i słuchać wykładów. Co prawda niektóre były dla niego ciekawe, no ale...*

***

*Spojrzał na zegarek i ruszył w stronę cieplarni numer 1, gdzie uczniowie mieli za chwilę Magomedycynę. Wygrzebał się zza biurka i wyszedł ze swojego gabinetu. Do jego nozdrzy doleciał zniewalający zapach przygotowywanego obiadu, gdyż jego gabinet znajdował się przy wyjściu korytarza prowadzącego do kuchni. Zaburczało mu w brzuchu. Ponownie spojrzał na zegarek, a następnie rozejrzał się dookoła. Było pusto, więc czym prędzej wślizgnął się na korytarz prowadzący do kuchni.*


*Zatrzymał się przy portrecie przedstawiającym miskę z owocami. W zasadzie nigdy nie był w kuchni Argo, lecz słyszał pogłoski jak się do niej dostać. Raz jeszcze obejrzał się we wszystkie strony, czy aby nikt go nie widzi. Zapach był już bardzo mocny. Lekko obawiając się o następstwa, wyciągnął dłoń ku małej gruszce narysowanej na obrazie i połaskotał ją. Do jego uszu dobiegł cichy i piskliwy chichot. Gruszka stała się też jakby bardziej wypukła, a nawet już całkowicie wychodziła z obrazu, formułując się w coś na kształt klamki.*

*Jacob w mgnieniu oka pochwycił gruszko-klamkę, nacisnął i popchnął obraz, odsłaniając wejście do kuchni. Przekroczył próg i zatrzasnął drzwi. Kuchnia była pełna skrzatów domowych, pracujących w tych niełatwych warunkach. Było tu strasznie gorąco. Para z przygotowywanych potraw unosiła się pod sufitem, nie mogąc znaleźć żadnego ujścia. Ściany pokryte były setkami rodzajów garnków i patelni. Chłopak zauważył nawet, że stoły w kuchni ułożone są w ten sam sposób co w Wielkiej Sali. Nie tracąc czasu, przeszedł wzdłuż kuchni, oglądając co takiego przygotowały na dziś skrzaty. Dojrzał jakieś zupy, za którymi w ogóle nie przepadał. Były różnego rodzaju sałatki, surówki, mięsa... Na jednej ze ścian dojrzał zegar i przestraszył się. Czym prędzej wybiegł z kuchni, porywając jedynie żółciutkiego banana i pobiegł w stronę cieplarni.*

*Cieplarnia była ogromna, a w jej wnętrzu znajdowała się masa dziwnych roślin. Wzdłuż środka stał długi stół, przy którym pracowali uczniowie. Na szczęście kiedy Jack wpadł do środka, profesora Briana jeszcze nie było. Zajął więc miejsce na ziemi przy krzaku róży, wyjmując z plecaka notes i pióro. W tej chwili drzwi cieplarni otworzyły się i wszedł przez nie Przemek. Kiwnęli sobie w znaku porozumienia, po czym profesor przeszedł do lekcji.*

- Dzisiaj zajmiemy się dalszym omawianiem Szpitalu oraz poznacie ogólny jego schemat...

środa, 25 lipca 2012

Inkwizytor Argo Magic School

*Przechadzając się po szkolnych błoniach, patrzył na Tylera, który czyszczącego pióra hipogryfom nieopodal lasu. Uśmiechnął się pod nosem i postanowił do niego podejść. Wiatr mierzwił mu błękitne włosy, tworząc niezbyt ciekawą kompozycję. Dochodząc do Tylera, najpierw ukłonił się nisko przed hipogryfem, nie odrywając swoich oczu od oczu zwierzęcia. Kiedy ten postanowił również się pochylić, Jacob podszedł do niego i pogłaskał go po grzbiecie.*

- Cześć, Ty. *Powiedział, podając mu rękę.*
- Cześć. *Odpowiedział, a podając mu rękę, nie omieszkał przelecieć kolegi z po fachu wzrokiem od góry, do dołu.*

*Nagle dało słyszeć się trzaskania gałęzi od strony lasu. Oboje wbili swoje spojrzenia w miejsce, z którego doszedł ich dziwny dźwięk. Jacob już miał rękę przy różdżce, aby w razie czego móc szybko się obronić, jednak jak się po chwili okazało, nie było to konieczne. Z lasu wyszła dyrektorka Olivia Wilde. We włosach miała pełno liści, a jej szata była w niektórych miejscach podarta. Były Puchon spojrzał na Taylera i porozumiewawczo dał mu do zrozumienia, że pomoże Olivii wrócić do zamku.*

*Niespodziewanie Liv ruszyła pierwsza i to żwawym krokiem, porywający przy tym Jacoba. Nie potrzebowała w zasadzie żadnej pomocy. To ona prowadziła jego, a nie, jak to Jack chciał, on ją. Minęło trochę czasu zanim doszli do ogromnych wrót wejściowych. Olivia zatrzymała się przed nimi i spojrzała po swoim profesorze Historii Magii.*

- Słuchaj, potrzebuję kogoś zaufanego po rezygnacji Emily ze stanowiska wicedyrektora. Kogoś, kto zająłby się kadrą pedagogiczną. *Mówiła to bardzo szybko, że trudno było za nią nadążyć.* Wiesz co mam na myśli... Pilnowanie, sprawdzanie... Potrzebuję Inkwizytora.

*Jacob popatrzył na nią jak na wariatkę. Nie miał żadnego doświadczenia w tej kwestii. Nie wiedział, czy podołałby takiemu wyzwaniu. Jednak patrząc prosto w oczy Olivii, nie mógł nie ulec jej urokowi. Przez myśl przeszło mu, że być może jest w jakiejś części wilą.*

- Dobrze, zrobię to.

wtorek, 24 lipca 2012

Szybka rezygnacja

*Lekko zdyszany i zdenerwowany pociągnąć za klamkę Dziurawego Kotła i wszedł do środka. Pomieszczenie nie było specjalnie zatłoczone. Pod jedną ze ścian stał długi bar, za którym nie było nikogo. Na kolumnach po przeciwnej stronie wisiały obrazy przedstawiające różnego rodzaju magiczne miejsca. Po środku znajdował się wielki stół, wokół którego zgromadzeni byli nauczyciele Inimicum. Wielu z nich spojrzało w stronę Jacoba, uśmiechając się ironicznie. W powietrzu unosił się zapach ginu.*

*Ledwo przekroczył próg, a do jego uszów doleciały już lekceważące teksty. Spojrzał na dyrektorkę. Jej oczy nie miały wyrazu, jednak Jacob miał świadomość, że nie podobał jej się taki obrót spraw. Chwilę temu w Argo, teraz tutaj... Był strasznie zażenowany brakiem jakichkolwiek hamulców osób, uważających się za nie wiadomo kogo w Świecie Magii. Zamknął na chwilę oczy i zrobił to samo, co niedawno w Wielkiej Sali Argo Magic School - obrócił się na pięcie i wyszedł.*

*Nie wiedząc zbytnio gdzie się podziać, znalazł ciemny kącik, gdzie obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni i zniknął. Kiedy otworzył oczy, stał już na długiej uliczce, pośród wielu sklepów i pubów. Swoje kroki skierował do najbliższej karczmy, której szyld głosił "Pod Trzema Miotłami".*

poniedziałek, 23 lipca 2012

Pierwsza lekcja, nowa szkoła

23 lipca 2012

Pierwsza lekcja za mną! Nie było tak źle, jakby nie patrzeć. Krótka lekcja organizacyjna, a następnie ponad połowa przerobionego tematu o Ulicy Pokątnej. Całkiem, całkiem... Uczniów co prawda mało, nie tak jak w poprzednim roku, ale to nawet dobrze. Nie trzeba było się z nimi użerać.

Właściwie to na wakacyjną szkołę w Argo Magic School zamieniłem Historię Magii na Wiedzę o Magicznych Miejscach, więc omówimy sobie Ulicę Pokątną, Szpital św. Munga, Bank Gringotta... Być może Ministerstwo Magii i Dolinę Godryka.

Co do Banku Gringotta... Wysłałem już sowę do swojego kuzyna, z prośbą o zdobycie zezwolenia na szkolną wycieczkę. Mam nadzieję, że nie będzie problemów i wstrętne gobliny ugną się pod nim.

***

*Zamknął dziennik i odłożył swoje pióro nie potrzebujące atramentu. Oderwał się od podłogi i rzucił dziennik na nocną szafkę w swojej sypialni, udekorowanej w barwach żółto-czarnych. Nad łóżkiem wisiało podziękowanie od swoich podopiecznych - Bananowych Puchonów, za opiekę nad domem Helgi Hufflepuff (do wglądu po lewej stronie). Rzucił się na łóżko, przekręcił głowę w lewą stroną i wtedy to dostrzegł - jasnofioletowa koperta wystająca spod dziennika. Zerwał się i wyciągnął ją.*

***

Jacob Tom Evans
Argo Magic School
www.argomagic.na8.pl
Sypialnia

Cześć Evans,
piszę w związku z powstaniem nowej placówki, do której poszukuję wyłącznie najlepszych profesorów - w tym wypadku od Historii Magii. Jeśli zechciałbyś dołączyć do grona najwybitniejszych profesorów Świata Magii zebranych w jednej szkole, proszę o jak najszybszą odpowiedź.

Pozdrawiam,
Sabrina Evans

***

*Jacob zastanowił się, zanim podjął jakąkolwiek decyzje. Zdawał sobie sprawę z nawału obowiązków, jaki wkrótce miał go dopaść. Jednak z uwagi na stare znajomości, chociaż nie koniecznie pozytywne, postanowił odpisać na list.*

***

Sabrina Evans
Szkoła Magi Inimicum
www.inimicum.sm.boo.pl
Dziurawy Kocioł

Droga koleżanko,
z przyjemnością obejmę posadę nauczyciela Historii Magii w Twojej szkole, jednak na dzień dzisiejszy nie dłużej niż na jeden rok szkolny.

Miłego wieczoru,
Jacob Tom Evans

niedziela, 22 lipca 2012

Rozpoczęcie roku szkolnego

*Szybkie kroki profesora Historii Magii odbijały się echem o puste korytarze Argo Magic School. Była już 19:58, co oznaczało, że rozpoczęcie Wakacyjnej Szkoły Magii będzie miało miejsce już za dwie minuty. Przyspieszył kroku poprawiając swoją jasnobrązową szatę. Nie zwalniając skupił się, wyobrażając sobie siebie w brąz włosach opadających na czoło. Poczuł lekkie łaskotanie na głowie i proces wydłużania włosów. Wiedział, że długość jest odpowiednia, jednak co do koloru nie miał już takiej pewności.*

*Popchnął wielkie drzwi i przekraczając próg bardzo szybko, udał się na swoje miejsce za stołem nauczycielskim. Przy mównicy stała już Olivia. Czarownica wyglądała olśniewająco. Dość długi urlop, jak zauważył Jacob, bardzo jej się opłacał. Skinęła do niego porozumiewawczo głową i rozpoczęła swoją przemowę.*

***

*Kiedy wszystkie zabawy prowadzone najpierw przez  Mateo Morgana, a następnie Martina i Kayle dobiegły końca, do mównicy podeszła szczupła czarnowłosa czarownica. Na jej twarzy trudno było dostrzec kiedykolwiek choć cień uśmiechu. Odchrząknęła i mimo cichego głosiku, dało się ją słyszeć nawet po drugiej stronie Wielkiej Sali.*

- No więc w sumie zajmę wam tylko chwilkę jeszcze i już całkowicie będziecie mogli zająć się smakowaniem pyszności. *Wszystkie twarze zwróciły się w jej kierunku.* Od tej chwili wszystkie sprawy załatwiacie z Olivią Wilde. Nie zajmuję się już planem lekcji, organizacją wydarzeń *w pokoju wybuchły pomruki* ani niczym innym związanym z Argo Magic School.

*Także za stołem nauczycielskim rozpoczęły się rozmowy. Jacob dostrzegł, że Olivia patrzy ze smutną miną na swoją koleżankę po fachu. Wiedziała o tym jako jedyna, było to zaplanowane. Mimo to w jej oczach dało się dostrzec smutek i przygnębienie. Evans ponownie spojrzał na profesor Delgato, która nie wyszła z Wielkiej Sali, ale po raz ostatni zasiadła na swoim dawnym miejscu dyrektora Argo Magic School, aby spokojnie móc zadowolić swój żołądek.*

***

*Najedzony nie wracał dzisiaj do swojego gabinetu. Wędrował razem ze swoimi Puchonami do ich Pokoju Wspólnego, aby posiedzieć i porozmawiać na temat organizacji pracy w nowym roku. Krótko po godzinie dwunastej w nocy ogarnęła go senność i zasnął w fotelu przy kominku, w którym skrzat domowy grzebał patykiem. W śnie leciał na swoim Nimbusie 2001 i trzymając ogromną pałkę, odbijał tłuczki w zawodników Wirtualnego Hogwartu.*

piątek, 20 lipca 2012

Przed rozpoczęciem

*Pergaminy zajmowały całe miejsce na biurku w gabinecie profesora Historii Magii. Sam Jacob siedział i rozmyślał nad specjalnym planem zajęć na czas wakacyjny w Argo Magic School. Przeklęty deszcz - mruczał co jakiś czas, zerkając w okno, o które rozbijały się duże krople deszczu. Świeca przy której siedział już prawie się spaliła, a kawałek papieru, na którym układał plan, był prawie pusty. Miejsca, czy sławni odkrywcy? A może jedno i drugie... *

* Usłyszał szmer i spojrzał w kierunku drzwi. Ktoś wyraźnie wsunął żółtą kopertę w szparę pomiędzy podłogą, a drzwiami gabinetu. Nie chcąc wstawać, Jacob machnął swoją niedawno wypolerowaną różdżką, przywołując do siebie liścik i łapiąc go w taki sposób, aby nie zgnieść. Udało mu się też ją dość ładnie otworzyć.*


***


Jacob Tom Evans
Argo Magic School
www.argomagic.na8.pl
Gabinet profesora Historii Magii

Szanowny Panie Evans,
z przyjemnością informuję Pana o możliwości dalszym piastowaniu posady opiekuna domu Hufflepuff. W razie chęci rezygnacji, proszę o jak najszybsze zgłoszenie się do dyrekcji.

Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru,
Olivia Wilde

***

*Patrzył tak w list zupełnie zapominając o tym, która to już godzina. Przypomniał sobie o tym, kiedy zegar wybił pierwszą w nocy. Wiedząc, że czeka go dzisiaj rozpoczęcie roku szkolnego, wstał zza swojego biurka i pokierował się stronę swojej sypialni, nadal rozmyślając o tym, co chciałby przerobić podczas wakacyjnej szkoły magii.*

niedziela, 15 lipca 2012

Powrót

*Straszliwie zmęczony przekroczył bramę Argo Magic School i ciemnymi błoniami sunął w kierunku nieopodal stojącego zamku. Tuż za nim sunęły w powietrzu dwa kufry. Doszedł do wrót zamku i stukając w nie trzy razy różdżką sprawił, że otworzyły się przed nim. Kiedy tylko przeszedł przez nie, te zamknęły się straszliwie skrzypiąc, a sam Jacob udał się w kierunku swojego gabinetu mieszczącego się na parterze zamku, w którym miał nadzieję przespać cały kolejny dzień...*