*Przechadzając się po szkolnych błoniach, patrzył na Tylera, który czyszczącego pióra hipogryfom nieopodal lasu. Uśmiechnął się pod nosem i postanowił do niego podejść. Wiatr mierzwił mu błękitne włosy, tworząc niezbyt ciekawą kompozycję. Dochodząc do Tylera, najpierw ukłonił się nisko przed hipogryfem, nie odrywając swoich oczu od oczu zwierzęcia. Kiedy ten postanowił również się pochylić, Jacob podszedł do niego i pogłaskał go po grzbiecie.*
- Cześć, Ty. *Powiedział, podając mu rękę.*
- Cześć. *Odpowiedział, a podając mu rękę, nie omieszkał przelecieć kolegi z po fachu wzrokiem od góry, do dołu.*
*Nagle dało słyszeć się trzaskania gałęzi od strony lasu. Oboje wbili swoje spojrzenia w miejsce, z którego doszedł ich dziwny dźwięk. Jacob już miał rękę przy różdżce, aby w razie czego móc szybko się obronić, jednak jak się po chwili okazało, nie było to konieczne. Z lasu wyszła dyrektorka Olivia Wilde. We włosach miała pełno liści, a jej szata była w niektórych miejscach podarta. Były Puchon spojrzał na Taylera i porozumiewawczo dał mu do zrozumienia, że pomoże Olivii wrócić do zamku.*
*Niespodziewanie Liv ruszyła pierwsza i to żwawym krokiem, porywający przy tym Jacoba. Nie potrzebowała w zasadzie żadnej pomocy. To ona prowadziła jego, a nie, jak to Jack chciał, on ją. Minęło trochę czasu zanim doszli do ogromnych wrót wejściowych. Olivia zatrzymała się przed nimi i spojrzała po swoim profesorze Historii Magii.*
- Słuchaj, potrzebuję kogoś zaufanego po rezygnacji Emily ze stanowiska wicedyrektora. Kogoś, kto zająłby się kadrą pedagogiczną. *Mówiła to bardzo szybko, że trudno było za nią nadążyć.* Wiesz co mam na myśli... Pilnowanie, sprawdzanie... Potrzebuję Inkwizytora.
*Jacob popatrzył na nią jak na wariatkę. Nie miał żadnego doświadczenia w tej kwestii. Nie wiedział, czy podołałby takiemu wyzwaniu. Jednak patrząc prosto w oczy Olivii, nie mógł nie ulec jej urokowi. Przez myśl przeszło mu, że być może jest w jakiejś części wilą.*
- Dobrze, zrobię to.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz