*Mimo wczesnego ranka, lub jak kto woli, późnej nocy, Jacob nie mógł spać. Za oknem co prawda było jeszcze ciemno, jednak wiedział, że wkrótce zacznie się rozjaśniać. Wygrzebał się spod kołdry i usiadłszy przy biurku, zapalił żółtą lampkę. Gapiąc się tak w ścianę przed sobą i stukając ołówkiem wspominał dzisiejszy dzień. Nie był zbyt zmęczony. W końcu ciężko być zmęczony po jednej lekcji i to w dodatku tak nudnej, że można się było na niej bez problemów zdrzemnąć. Pod Transmutacją dla początkujących i Standardową księgą zaklęć dostrzegł mały dziennik w żółto-czarne paski. Był to prezent od ojca. Według niego wszystko, co zapiszę na kartkach tego dziennika, będzie możliwe do odczytania tylko i wyłączni przeze mnie. Pomyślałem, czemu nie? Wyciągając ze swojego plecaka orle pióro i kałamarz. Zamoczył w nim końcówkę pióra i zaczął skrobać...*
***
Cześć! Jestem Jacob Tom Evans, czarodziej półkrwi, metamorfomag. Urodziłem się 1 kwietnia 1994 roku w Krakowie. Moja matka jest mugolem, ojciec czarodziejem czystej krwi i jak się pewnie już domyślacie, to po nim odziedziczyłem zdolności metamorfomagiczne.
Nie jestem wysoki, posiadam tylko 176 cm, jednak wzrost ten całkowicie mi odpowiada. Szczupły, słabo umięśniony. Malutki nos i średnie, jasnobłękitne oczy. Zazwyczaj to właśnie do nich dopasowuję swoją błękitną, krótko ściętą fryzurę, która sterczy mi na wszystkie strony. Mam strasznie długie palce, to po tacie. On też takie ma. Właściwie to urodę całą mam po tacie. Od mamy trafiła się raczej większa część charakteru, niestety tego mniej fajnego. Jestem wesołym chłopakiem, co w sumie nie trudno zauważyć po ubiorze. Uwielbiam ubierać się w różne kolory, najlepiej jeszcze, żeby były jaskrawe. No i nie zapominajmy o mojej ulubionej czapce z daszkiem! Na nogach to tylko i wyłącznie trampki. No i warto również wspomnieć o moim nierozłącznym towarzyszu: żółto-czarnym plecaczku!
Od małego byłem niesfornym bachorem, które nieprzerwanie poszukiwało nowych wyzwań i przygód. Pakowałem się przez to w masę kłopotów - a to poparzony nowym grillem sąsiada, z którego za zadanie dałem sobie zwędzić kilka kiełbasek, a to spadłem z drzewa, na które chciałem się wspiąć. Wiecie, takie dziecięce zabawy. Na ogół jestem przyjacielskim chłopakiem, skłonny pomóc w potrzebie nawet wrogowi. Uczciwy, lojalny, spokojny, skromny no i trochę wstydliwy, jeśli chodzi o dziewczyny.
***
*Zbliżało się w pół do szóstej nad ranem. Oczy zaczęły mu się już kleić. To pisanie całkowicie wyssało z niego siły. Zamknął kałamarz i odłożył pióro. Dziennik schował do swojego plecaka, w którym miał już zapakowany podręcznik do astronomii. Starając się nie budzić nikogo w dormitorium, położył się do swojego łóżka z baldachimem, pogrążając się w śnie z myślą o tym, aby po przebudzeniu opisać jak czuł się, kiedy dowiedział się, że jest czarodziejem i pójdzie do magicznej szkoły...*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz