*Jacob leżał na swoim łóżku w ciepłym dormitorium chłopców, odrabiając pracę domową z latania, w której miał wyrazić swoje zdanie na temat zasad gry w quidditcha. Dwa łóżka dalej drzemał Cedric, reszta już wyszła. Był bardzo z siebie zadowolony, gdyż wczoraj zdobył masę punktów na Zaklęciach i Urokach. Słysząc ciche chrapanie swojego kolegi z domu, nie mógł się skupić, więc wyszedł do pokoju wspólnego. Przekraczając drzwi oddzielające dormitorium od pokoju wspólnego, zauważył, że świecił on pustkami. Pomyślał, że pewnie wszyscy są już na śniadaniu. Usiadł w wygodnym fotelu kładąc kałamarz na stoliku i zaczął odrabiać pracę domową.*
***
*W drodze powrotnej z sowiarni postawił udać się do Wielkiej Sali w celu zjedzenia śniadania. W drodze do Sali rozmyślał o swojej pracy. Może mógł ją napisać lepiej? Może mogła być dłuższa? Nie liczył na Wybitnego, ponieważ praca nie była tak dobra jak ta z transmutacji, aczkolwiek na Powyżej Oczekiwań powinno wystarczyć. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy po przejściu przez potężne drzwi Wielkiej Sali to to, że kamyczków w klepsydrze Hufflepuffu było troszkę więcej niż u Gryfonów, co oznaczało, że jego dom prowadzi. Powędrował do stołu Puchonów i usiadł na przeciwko Emili, szczerząc do niej zęby. Wziął sobie budyń i zaczął go konsumować.*
***
*Za oknami pokoju wspólnego można było dostrzec, że słońce zaczęło już zachodzić. Wszystkie miejsca siedzące były już zajęte, więc chłopak udał się do swojego dormitorium, gdzie chciał dokończyć pisanie historii powstania szkoły. Praca była już w zaawansowanym stadium, więc wkrótce powinien ją ukończyć. Zerknął na tarczę zegarka, który wskazywał za siedem minut szóstą. Z plecaka wyciągnął plan zajęć, który dostał od swojej opiekunki domu i zerknąwszy na niego wstał, porwał plecak i wyszedł z dormitorium wsadzając plan do tylnej kieszeni spodni.*
*Z dormitorium wyszedł ze swoimi starszymi przyjaciółmi, jednak szybko się rozeszli, gdyż Biblioteka znajduje się znacznie wyżej niż Sala Uroków. Przed klasą Obrony przed Czarną Magią spotkał Annę. Mając nadzieję, że profesor DeuMus tym razem nie zapomni o swoich zajęciach, popchnął i drzwi i przepuszczając Anię w progu, wszedł zaraz za nią.*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz