*Chłopak spał dzisiejszego dnia bardzo dobrze. Po przebudzeniu się i ubraniu, wymknął się dość wcześnie do Wielkiej Sali na śniadanie. Hufflepuff ciągle posiadał najwięcej kamyczków. Jacob usiadł przy swoim stole i wziął sobie kilka kanapek z sałatą, żółtym serem i rzodkiewką. Zanim zdążył wyczyścić swój talerz, przysiadła się do niego Emily, gratulując mu trzeciego miejsca w Szkolnej Olimpiadzie Mitologicznej. Dając mu buziaka w policzek, uciekła dalej do swoich kolegów z roku. Jacob dokończył śniadanie i postanowił wrócić do swojego dormitorium.*
***
*Siedząc w pokoju wspólnym w fotelu znajdującym się przy okrągłym gzymsie kominka, chłopak przysnął. Zbudził go gwar podnieconych Puchonów. Jacob wyłapał tylko pojedyncze słowa, jak Marcus, wojna, kobiety... Jego mózg nie przyswajał jeszcze informacji w pełni. Wstał z fotela i zachwiał się. Doszedł do korkowej tablicy ogłoszeń i dowiedział się o czym mówili Puchoni - Wojna Płci. Kiedy skończył czytać ogłoszenie, wpadł tylko do dormitorium po swój plecaczek wyładowany pergaminami i samopiszącym piórem i popędził na lekcje.*
***
*Po dzisiejszych zajęciach zniechęcił się nieco do Wywarów i Trucizn. Dwie lekcje w tygodniu, plus jutrzejsza trochę go przerażają. Na szczęście latanie odbyło się normalnie. Oczywiście wciąż brak profesora DeuMusa. Po lekcjach wrócił jak zawsze do swojego dormitorium, zastanawiając się, po co trzymają tu kogoś, kto tak bardzo olewa obowiązki profesorskie. Mimo dobrego snu i drzemki, była bardzo zmęczony. Na łóżku dostrzegł kopertę zaadresowaną "Jacob Tom Evans, SMiC Lumos, piwnica Hufflepuffu, dormitorium chłopców". Nie miał jednak w tej chwili siły, żeby ją przeczytać. Zamykając powieki pogrążył się w pięknym śnie...*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz